Na przedstawionym poniżej fragmencie osi liczbowej oznaczono cztery punkty: R,S,T ,W . Współrzędne punktów S i W są równe 283 i 419. Odcinek RW jest podzielony na sześć równych części.
Natomiast zima w Polsce trwa cztery miesiące, przy czym jej intensywny atak trwa pięć, czasami sześć tygodni. W mieście kierowcy bardziej martwą się stanem akumulatora, niż opadami śniegu. Na trasie, nawet najlepsze konstrukcyjne rozwiązania nie pomogą, jeżeli nie dostosujemy prędkości jazdy do panujących warunków.
One mogą pożreć sześć Czy Te Oczy Mogą Kłamać - Masters "W Twoich oczach widzę płomień We wspomnieniach cały tonę Uzależniłem się od Ciebie Co się ze mną dzieje, nie wiem Znowu czasu mamy mało By zrozumieć, co się stało Nim odjedziesz stąd na zawsze Pozwól jeszcze"
W Drukarni F. Csernák, Krakowskie-Przedmieście w Warszawie. [] Są ludzie dla których rzeźba musi mieć gigantyczne rozmiary, obraz dopiero wtedy jest obrazem, gdy liczy ze sześć łokci długości i ze cztery wysokości, a na miano poezyi zasługuje utwór, który na setki stronic się liczy
Każdy kto napisze test będzie miał obecność na lekcjach w tym tygodniu. Zobaczymy także kto z Was zdobędzie I, II i III miejsce. Do testu podchodzą wszyscy obowiązkowo. Nie ma lekcji na zoomie w tym tygodniu, żeby Was za bardzo nie obciążać - tylko powtarzamy wiadomości. Na teście sprawdzę też umiejętność ich zastosowania.
Pękła dynia mu na pół! Pestki z niej się wysypały, więc je zbierał przez dzień cały. Raz, dwa trzy! Raz, dwa, trzy! Ile pestek zbierzesz ty? R [edytuj] Raz i dwa, raz i dwa, pewna pani miała psa, trzy i cztery, trzy i cztery, pies ten dziwne miał maniery. Pięć i sześć, pięć i sześć, wcale lodów nie chciał jeść.
46PLw. Wiosłujemy dalej! Witaj ponownie w obranym 10 dni temu Kursie na „Sześć Strun Świata”. Jestem przekonany, że dobrze się bawisz i już czekasz na kolejną dawkę wiedzy. Dobra rada! Co pewien czas zafunduj sobie gitarowy prezent. Gitara, śpiewniki, tuner, kapodaster… – wszystko miej pod ręką! W dzisiejszej lekcji poznasz nowe, bardziej rozbudowane bicie. Hmmm… Jeszcze dzisiaj oszczędzimy Twoje palce… i opowiem Ci, do czego przyda Ci się kapodaster 🙂 Jeśli ćwiczysz konsekwentnie według moich wskazań i bicie z pierwszej lekcji masz utrwalone, to nowości drugiej lekcji przyswoisz bardzo szybko… Do dzieła!!! Lekcja 2 O czym w lekcji? Rozbudowane bicie na 4/4 (2 takty) Akordy z poprzeczką Kapodaster Ćwiczenia – „What’s up” z rep. zespołu 4 Non Blondes Modyfikowanie bicia – zmiana liczby uderzeń Modyfikowanie bicia – rytm swingujący Rozbudowane bicie na 4/4 (2 takty) W dzisiejszej lekcji wykorzystamy to, co już masz dobrze poznane i dołożymy coś bardzo prostego. Złożone razem da nam oryginalne bicie do bardzo popularnej i fajnej piosenki „What’s up” z repertuaru zespołu 4 Non Blondes. Całość bicia wygląda tak: … a brzmi tak: ⇒ Przykład „What’s up” – bicie podstawowe (autoreverse) Zanim jednak poćwiczysz w całości, zróbmy ćwiczenia wprowadzające i pomagające Ci w tym, co na pierwszym etapie nauki najważniejsze – zmienianiu akordów na czas. Jakie to będą akordy? Przez cały utwór cały czas takie same: A | A | h | h | D | D | A | A :|| Akordy z poprzeczką Zacznijmy od tematu diagramów dla tych akordów. W kolejnych lekcjach nie będę umieszczał diagramów wszystkich akordów, a tylko takie, w których będę chciał Ci na coś zwrócić uwagę (sposób zagrania, dobieranie dźwięków w konkretny sposób). Wszystkie diagramy podstawowych akordów (molowych i durowych…, ale też tabele z bardziej rozbudowanymi akordami) znajdziesz na mojej stronie w zakładce „Materiały”, w dziale „Narzędzia” pod tym adresem. Tu masz bezpośredni link ⇒ Najlepiej wydrukuj sobie tę tabelę i korzystaj z niej przy następnych lekcjach, lub zerkaj do tabeli na tylnej karcie w swoim segregatorze na kurs. Dzisiaj zwrócę Ci uwagę na akord h-moll. Chwyt gitarowy akordu h-moll Zauważ, że poza miejscami, gdzie jednym palcem przyciskasz pojedynczą strunę, jak to miało miejsce w poprzedniej lekcji (np. strunę 2 na III progu palcem środkowym), mamy tu sytuację, gdzie potrzeba Twojej siły i umiejętności dociśnięcia wszystkich strun wyprostowanym palcem wskazującym (w tym przypadku na II progu). Jest to tzw. poprzeczka, a o akordach, które chwyta się w taki sposób mówi się – akordy barowe (od francuskiego barré – po polsku poprzeczka). U Lindy Perry wokalistki i gitarzystki rytmicznej zespołu 4 Non Blondes – na teledysku wygląda ten chwyt tak: Akord z poprzeczką – h-moll (b-moll) – zbliżenie na rękę Być może zawołasz teraz: Ojej… ale to jest trudne… Nie mogę docisnąć! A nie da się bez takich akordów? No tak… każdy tak ma na początku 🙂 Chwytania takich akordów się nauczysz i ja Ci w tym pomogę… ale na teraz mam dla Ciebie dobrą informację – powiem Ci, że w wielu przypadkach da się uniknąć akordów z poprzeczką. Wystarczy użyć kapodastra. Kapodaster W jaki sposób poobliczać sobie, na którym progu założyć kapodaster, aby sprowadzić utwór do akordów bez poprzeczek, to wytłumaczę Ci innym razem, gdy wprowadzimy trochę teorii. Teraz daję Ci gotowe rozwiązanie: Kapodaster załóż na na II progu i zamiast akordów, które napisałem Ci powyżej, zagraj następujące: G | G | a | a | C | C | G | G :|| W opracowaniach poszukuj wtedy mniej więcej takich komentarzy: „Capo 2”, „kapodaster II próg”, „Kapo +2” lub nawet „kapeć na 2 progu” 🙂 Jaki kapodaster? Osobiście polecam i od lat używam świetnych, dobrze trzymających i elegancko wyglądających kapodastrów amerykańskiej firmy Dunlop. Poza tym, że wielu znakomitych gitarzystów używa tych kapodastrów, co może być mocnym argumentem (gitarzyści lubią używać sprzętu swoich idoli)… Ja lubię je za to, że idealnie trzymają od pierwszego założenia (nie trzeba ich dociskać dłonią) i nie zaciskają się zbyt mocno (nie rozstrajają instrumentu). Owszem, nie są najtańsze, ale za to nigdy żaden mi nie uległ uszkodzeniu. Czyli według mojego doświadczenia, jest to inwestycja jednorazowa. Tańsze odpowiedniki też spełnią swoją funkcję (choć nie są aż tak trwałe) – wybierz więc według swojego uznania. Pamiętaj jedynie, aby kapodaster dobrać do typu gitary – klasyczna, akustyczna, elektryczna. Gitary różnych typów mają inaczej ukształtowany gryf (np. gryf gitary klasycznej jest płaski, a gitary akustycznej i elektrycznej leciutko zaokrąglony). Jeśli kapodaster nie jest dopasowany do typu gitary, wtedy brzęczą struny o progi. Ćwiczenia – „What’s up” z rep. zespołu 4 Non Blondes Zgodnie z tym, w jaki sposób zaprezentowałem Ci bicie (w rozbiciu na 2 części), nagrałem Ci akordy utworu „What’s up” w podziale na 2 gitary. Pierwszą część bicia zagrałem na gitarze akustycznej i usłyszysz tę gitarę skierowaną do lewego kanału (w stereo). Drugą część bicia usłyszysz w drugim kanale (u mnie prawym). Takie rozwiązanie przydatne może być jako pomoc dla Ciebie, jeśli jeszcze potrzebujesz trochę czasu na zmianę chwytu. Zwróć uwagę na to, że bicie rozciąga się na 2 takty. Jeśli więc widzisz, że przykład rozpoczyna się dwoma taktami G-dur (lub A-dur, jeśli nie używasz kapodastra), to oznacza, że wykonując całe bicie, grasz już wszystko, co jest do zagrania na akordzie G-dur (czyli zagrane są już dwa takty). Czyli: 1 bicie = 2 takty ⇒ Przykład „What’s up” – rozdzielenie na 2 bicia (autoreverse) Jeśli masz już biegłość zmiany akordów w palcach prawej ręki na tyle dużą, że na czas zmieniasz akordy, to kolejne 2 ćwiczenia nie są Ci potrzebne. Jeśli jednak potrzebujesz ćwiczeń na utrzymanie się w rytmie, ale również potrzebujesz jeszcze czasu na zmianę akordu, to pracuj z dwoma zamieszczonymi dla Ciebie poniżej plikami. Chwyć akord G-dur… przeczekaj pierwsze 6 uderzeń „bardzo prostej nowości” w biciu, a uderz dokładnie „na raz” w drugim takcie i wykonaj całe bicie z poprzedniej lekcji. Podobnie w akordzie a-moll. Przeczekaj aż ja zagram pierwszy takt, ustawiając w tym czasie chwyt… i zacznij grać „znane i wyćwiczone bicie” w momencie, gdy ja uderzam siódme uderzenie. ⇒ Przykład „What’s up” – rozdzielenie na 2 bicia – pierwsza część bicia („bardzo prosta nowość”) (autoreverse) Super Ci idzie! … jestem tego pewny. Teraz więc kolejne wyzwanie. Ty zagraj za każdym razem pierwszą część bicia – „bardzo prostą nowość”, a ja skończę bicie włączając się w momencie Twojego ostatniego uderzenia. Ty w tym czasie (gdy ja będę kończył bicie) już ustawiaj kolejny akord – a-moll. ⇒ Przykład „What’s up” – rozdzielenie na 2 bicia – druga część bicia („znane i wyćwiczone bicie”) (autoreverse) Wierzę, że po pewnej liczbie prób, ćwiczeń… i ogromnej frajdy, umiesz już zagrać bicie według przedstawionego na początku diagramu i umiesz to bicie grać z plikiem Przykład „What’s up” – bicie podstawowe (autoreverse). W zasadzie możesz w ten sposób zagrać cały utwór… Aby jednak mieć jeszcze więcej frajdy, wprowadźmy 2 małe urozmaicenia. Posłuchajmy teraz dokładnie początku i końca oryginalnego nagrania. Modyfikowanie bicia – zmiana liczby uderzeń Wsłuchaj się uważnie. Gitarzystka w pierwszym akordzie gra dokładnie takie bicie, jakiego nauczyliśmy się do tej pory. Jednak nudne byłoby grać dokładnie w ten sam sposób przez 4 minuty i 58 sekund. Ona już w drugim akordzie gra trochę inaczej. Gra o jedno uderzenie więcej. Wprowadza uderzenie dodatkowe w drugiej części bicia. Tak zmodyfikowane bicie wyglądałoby w następujący sposób: Wydaje się, że to drobna zmiana… No ale to właśnie dodawanie i ujmowanie jednego czy dwóch uderzeń powoduje, że nasze bicia nie zanudzają słuchaczy… Do tego popracujemy nad dynamiką, liczbą uderzanych strun, sposobem uderzania… itd, itp…. i Twoja gra stanie się super tłem do śpiewu. Teraz wyćwicz tak zmodyfikowane bicie z plikiem, a później grając sobie ten utwór, dobieraj „losowo” czy wykonujesz bicie pierwsze, czy to teraz zmodyfikowane, czy może zmodyfikowane według własnego uznania. ⇒ Przykład „What’s up” – mała modyfikacja bicia (autoreverse) Pamiętaj jednak o zasadzie, którą podkreślałem Ci w poprzedniej lekcji – nie zatrzymuj podczas grania poruszającej się ręki! Rytmy swingujące Ta modyfikacja rytmu jest dla Ciebie, gdy już naprawdę dobrze opanujesz podstawowy rytm… Nie zalecam Ci analizować tego wcześniej. Do rzeczy! Wróćmy do początkowo założonej liczby uderzeń w biciu (czyli bicia z początku lekcji) i wsłuchajmy się w ostatnich kilka taktów oryginalnego wykonania utworu. Zauważasz na pewno, że zmienia się znacząco klimat bicia… To, co słyszysz, to jeden ze sposobów wykonania swingowania rytmu… Co to jest swingowanie? To sposób prowadzenia rytmu znany główny z muzyki jazzowej. W dosyć dużym uproszeniu – jest to podejście do rytmu, opóźniające liczenie „i” pomiędzy kolejnymi ćwierćnutami. Czyli zamiast liczyć (i grać): raz i dwa i trzy i cztery i ⇒ Przykład akord A-dur – uderzenia dół-góra ósemkami liczymy (i gramy): raz i dwa i trzy i cztery i ⇒ Przykład akord A-dur – osiem uderzeń swingująco Z tego wniosek, że jeśli mamy uderzenie na „i”, to mamy je trochę opóźnić względem poprzedniej ćwierćnuty, a zbliżyć do następnej. W zasadzie najczęściej tak jest, że opóźniamy uderzenie (zobacz czerwone strzałki →). Tak to właśnie wygląda w poniższym diagramie bicia w pierwszym takcie (w zielonym prostokącie). Sytuacja może jednak się zmieniać w zależności od interpretacji grającego. Zobaczmy, jak sprawa wygląda w drugim takcie (w bordowym prostokącie). Tutaj czasem uderzenia zamiast opóźniać – przyspieszyłem… Aby to dobrze wyjaśnić, spróbujmy liczyć, nie tyle opóźniając „i”, co wstawiając dwa „i” pomiędzy każdą ćwierćnutę. Czyli liczymy: raz i i dwa i i trzy i i cztery i i W zależności od tego, co poczujemy, jak gęsto mamy ułożone uderzenia w rytmie (lub dźwięki w melodii… gdybyśmy chcieli swingować w śpiewie) – możemy podsuwać również uderzenia na „i” w stronę poprzedniej, a nie następnej ćwierćnuty. Dobrze… nie chcę też, aby pozostawić wrażenie, że już wyjaśniłem Ci, czym jest swingowanie. Ludzie książki o tym piszą, a ja tu w kilku zdaniach… 🙂 To ogólna myśl i przy tym pozostańmy. Posłuchaj teraz rytmu zagranego przeze mnie (przykład poniżej) i postaraj się wpaść w taką samą rytmikę. Co bardzo ważne! – zauważ, że liczba i kierunek uderzeń w pracy dłoni pozostały dokładnie takie same, jak w wyjściowym biciu. Czyli nigdy w takim podejściu nie robimy obu uderzeń na „i i” (tak będziemy grać np. w bluesie, gdy dojdziemy do tej lekcji w przyszłości). ⇒ Przykład „What’s up” – bicie swingujące (autoreverse) Na dzisiaj to już wszystkie ćwiczenia, jakie zalecam Ci na najbliższe godziny świetnej zabawy z gitarą. Sądzę, że coraz bardziej czujesz, że gitara staje się właśnie Twoją pasją… Zauważ, że Linda Perry w teledysku do „What’s up” używa kostki gitarowej. Używanie kostki nadaje specyficznego, wyrazistego brzemieniu gitarze. Proponuję Ci grać bicia i palcami i kostką (nie ograniczać się do jednego rozwiązania). Dobra rada! Bądź na bieżąco z nowościami. Polub stronę swojego kursu na „Sześć Strun Świata” na Facebook Na FB dotrą do Ciebie najszybciej newsy o nowościach! np. w chwili wysyłania tej lekcji: kończę wprowadzanie lekcji teoretycznych z poprzedniej edycji kursu – doczytaj (na razie o tym nie będę pisał w tym kursie, ale może Ci się to bardzo przydać) lada dzień zacznę wprowadzać lekcje gry na gitarze elektrycznej – kolejny stopień wtajemniczenia dla Ciebie tworzę i organizuję nowe narzędzia wspomagające naukę – zbadaj, przetestuj Teraz pozostaje mi życzyć Ci ogarnięcia „What’s up” 🙂 Witek Ślendakowski Być może potrzebujesz wsparcia we wdrożeniu indywidualnego planu nauki… Być może chcesz, abym posłuchał Twojej gry i podpowiedział co dalej… Być może masz pomysł na zagranie innych utworów i poszukujesz pomocy… Zapraszam Cię na lekcje przez Skype lub w Studio (regularne lub jednorazowe) – @ lub SMS +48 502-218-525
Oglądając rozmaite programy true crime, nietrudno dojść do wniosku, że niektóre przestępstwa uchodzą płazem, bo… przyczyniają się do tego same organy ścigania. Banalne sprawy zmieniają się w karkołomne zagadki, na które czas nakłada kolejne płaszczyzny. Winny jest „czynnik ludzki”, najczęściej ujawniający się w niedopełnionych obowiązkach, nieprawidłowym zabezpieczeniu miejsca przestępstwa, złym przechowywaniu dowodów i w efekcie doprowadzeniu do kontaminacji. Dodatkowo wszystko komplikuje strach przed konsekwencjami i kompromitacją, który prowadzi do tuszowania przewinień. Z każdym tygodniem zacierają się granice między dowodami i błędami, faktami i kłamstwami. Błąd, być może mały i nieznaczący, niespodziewanie urasta do rangi niewybaczalnego, gdy może pogrzebać „Sześć Cztery” Hideo Yokoyamy stanowi zapis zmagań z konsekwencjami nierozwiązanej zbrodni sprzed lat. Pod kryptonimem Sześć Cztery kryje się sprawa porwania i morderstwa. W 1989 roku porywacz uprowadził siedmioletnią dziewczynkę, po czym skontaktował się z rodzicami dziecka, stawiając żądania. Rodzice spełniali polecenia, policja usiłowała wytropić przestępcę, przekazano okup… I jakiś czas później odnaleziono ciało dziewczynki. Mordercy nigdy nie udało się schwytać, a zrozpaczonym rodzicom pozostał tylko ból i mnóstwo niewyjaśnionych pytań. Tajemnica Sześć Cztery trwała przez kolejne lata, aż w 2002 roku dotknęła cierpienia zupełnie innych rodziców. Yoshinobu Mikami i jego żona Minako od trzech miesięcy żyją w najgorszym koszmarze – ich nastoletnia córka zaginęła bez śladu. Ayumi po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Bezsilność Mikamiego jest jak rana, którą dodatkowo rozjątrza to, że sam jest policjantem. Kto, jeśli nie on i jego współpracownicy, może znaleźć zaginioną nastolatkę? A jeśli im się nie uda, jaka jest szansa, że dziewczyna wróci do domu? Uwaga wszystkich funkcjonariuszy kieruje się jednak w inną stronę, gdy komisarz generalny ogłasza nadchodzącą wizytę w związku ze sprawą Sześć Cztery. Nacisk położony na to przestępstwo sprawia, że Mikami po raz kolejny sięga do akt, wracając wspomnieniami do tamtych lat. Tymczasem zaostrzający się konflikt na linii komenda – media zaczyna zagrażać prowadzonym śledztwom. Natrafiając na mur milczenia, piętrzące się błędy oraz niepokojące tropy, Mikami uświadamia sobie, że niewyjaśniona zbrodnia może mieć drugie dno, a ktoś za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, by zostało rozwikłać sprawę przestępstwa, gdy prawda jest niewygodna dla wszystkich?Powieść „Sześć Cztery” podzieliła czytelników. Jedni określają ją jako bogaty i wnikliwy portret japońskiej policji, skupiający się na niuansach relacji między przełożonymi i podwładnymi oraz między funkcjonariuszami i dziennikarzami, inni z kolei uważają, że tytuł można potraktować jako niezbyt fascynujący podręcznik czy instruktaż. Rzeczywiście, autor skupia się na szczegółach, jeśli chodzi o codzienne działania policji i nie omija niczego. Tutaj nie ma śledztwa „na szybkim podglądzie”, reprezentującego najciekawsze czy najmocniej szokujące chwile. „Sześć Cztery” to przede wszystkim wielopłaszczyznowa opowieść, która bada złożone relacje i zależności panujące w świecie prawa i mediów. Mikami staje się naszym przewodnikiem po gąszczu procedur, imion, zależności, gdy wpadamy na plac boju między policjantami i dziennikarzami i kroczymy korytarzami komendy, obserwując ciemne zakamarki policyjnych działań. Z powieści Yokoyamy wyłania się nieciekawy świat, pełen brudnych zagrywek, osób z własną agendą i narastających konfliktów. Świat, w którym na drodze sprawiedliwości stoi władza i biurokracja. I to właśnie ten świat – a nie, jak można by oczekiwać, sprawa kryminalna – jest najważniejszy. Widmo Sześć Cztery oczywiście unosi się nad całą historią, ale śledztwo zdaje się być głęboko pogrzebane pod kolejnymi dokumentami, porozumieniami z dziennikarzami, notatkami służbowymi, sprawozdaniami dla prasy – długo można by wymieniać. Mozolne poszukiwania oraz negocjacje z dziennikarzami mogłyby być zepchnięte gdzieś na margines, zamknięte w kilku ustępach, w których jeden z bohaterów mógłby relacjonować Mikamiemu ich przebieg. Yokoyama jednak tego nie zrobił, bo najwyraźniej nie zależało mu na typowym pojedynku między śledczym a przestępcą oraz efektownych zwrotach akcji. Punkt jego zainteresowań leży gdzie indziej. Bazując na swoim doświadczeniu i przeżyciach reportera kryminalnego, poprzez umysł głównego bohatera autor pochyla się nad moralnością, sprawiedliwością, lojalnością i systemem, który ma je chronić, ale często pozwala, by pożarła je biurokracja. System, w którym zderzają się sprzeczne interesy, tajemnice, błędy, wykorzystuje śledztwa do wewnętrznych rozgrywek. System, w którym jednostka zderza się z organizacją. Jednak Mikami to nie tylko narzędzie w rękach Yokoyamy – to również, a może przede wszystkim, człowiek. Człowiek targany wątpliwościami, mężczyzna pogrążony w rodzinnych problemach, policjant z poczuciem misji zderzający się ze ścianą milczenia. Jego demony nie są mroczne, autor nie kreuje go na twardego glinę, który widział niewyobrażalne. W wywiadzie przeprowadzonym przez Emilię Padoł, Yokoyama powiedział: „Zostałem pisarzem, bo chciałem opisywać prawdę ludzkich uczuć. (…) Dokładam starań, żeby pierwowzorem moich bohaterów był człowiek o „zwyczajnej wrażliwości".”** – i w tych słowach zamyka się postać nie można nie docenić drobiazgowości w kreowaniu całego mikroświata komendy, w pewnych momentach ogrom szczegółów w połączeniu z wolnym tempem akcji sprawiają, że lektura zaczyna przytłaczać. Na wewnętrznej stronie okładki umieszczono schemat, który pokazuje powiązania między bohaterami oraz krótko opisuje każdego, dodatkowo przydzielając go do jednej z trzech grup: „klub prasowy kontra biuro prasowe”, „sprawy administracyjne kontra dochodzenie kryminalne” oraz „biurokrata kontra śledczy”. Każda z tych osób odgrywa jakąś rolę, każda ma swoje miejsce w jednym z wielu konfliktów – tyle że niektóre z nich można by rozwiązać wcześniej. Gdy jeden z dziennikarzy mówi „Sądziłem, że ten etap mamy już za sobą…”***, czytelnik kiwa głową na potwierdzenie, bo już dawno dotarł do niego ogrom problemów, z którymi zmaga się biuro prasowe. Policjanci i dziennikarze przeciągają linę zdecydowanie za długo, a powtórzenia zaczynają irytować. Ten czas można by poświęcić na ukazanie wielu innych wątków, a i nie zaszkodziłoby wprowadzenie większego napięcia do śledztwa Mikamiego. Dopiero tuż przed finałem napięcie rośnie, a tempo zdecydowanie przyśpiesza, jednak jak na 750-stronicową powieść to zdecydowanie za późno. Nie można jednak zarzucić Yokoyamie, że nie miał pomysłu na historię, bo właśnie finał sprawy Sześć Cztery udowadnia, że od początku cierpliwie tkał intrygę, która zaskakuje i wynagradza godziny spędzone na mozolnych poszukiwaniach. Czyżby był to rodzaj nagrody za cierpliwość okazaną przez kilkaset wcześniejszych stron?Milion egzemplarzy sprzedanych w ciągu 6 dni. „Sześć Cztery” podbił Japonię i zawładnął wyobraźnią czytelników, podczas gdy Sześć Cztery uwięził funkcjonariuszy w pułapce własnej zbrodni. Każda z grup, i ta fikcyjna, i ta realna, musi przejść przez piekło śledztwa, nim dotrze do sprawiedliwości – jednak ona, tak samo jak dochodzenie, przynosi zupełnie nieoczekiwane Lena Karolak___________* „Sześć Cztery” Hideo Yokoyama, tłum. Łukasz Małecki, s. 592** Nie ma gwałtowniejszej burzy niż ta w szklance wody: „Sześć Cztery”, s. 635
Czasem biegnie przez podwórko, czasem chowa się za chmurką, czasem ma we włosach kwiat - taka piosenka na kilka lat. Na cztery i na sześć, na słońce i na deszcz, na cztery i na pięć, więc śpiewaj, gdy masz chęć! Na cztery i na trzy, na uśmiech i na łzy, na cztery i na dwa, więc śpiewaj tra la la! Czasem kryje się pod liściem, czasem w kropli deszczu błyśnie, czasem ją zanuci wiatr - taka piosenkę na kilka lat. Na cztery i na sześć, na słońce i na deszcz, na cztery i na pięć, więc śpiewaj, gdy masz chęć! Na cztery i na trzy, na uśmiech i na łzy, na cztery i na dwa, więc śpiewaj tra la la! Wszędzie chodzi razem z nami, nocą sypia pod gwiazdami albo śpiewa w naszych snach - taka piosenka na kilka lat. Na cztery i na sześć, na słońce i na deszcz, na cztery i na pięć, więc śpiewaj, gdy masz chęć! Na cztery i na trzy, na uśmiech i na łzy, na cztery i na dwa, więc śpiewaj tra la la!
na cztery i na sześć tekst